![]() |
Licytacja
mijała bardzo szybko, serce Ester łomotało w niebezpiecznym tempie.
Ekstremalnie spanikowana czekała na swoją kolej. Miała złe przeczucia, jak w
transie przeklinała swoje przeznaczenie, które igrało z nią niemiłosiernie. Nie
zaskoczyło ją to kto ją wylicytował. Większą niewiadomą okazało się zachowanie
Charliego i uczestników licytacji. Nikt nie przebił oferty owego mężczyzny, ba,
nikt nawet nie odważył się spojrzeć na niego gdy wychodził. Kim ty jesteś do
cholery?
Jacob
wstał nieśpiesznie ze swojego miejsca i z nieodgadnionym wyrazem twarzy zmierzał
w kierunku sceny – Kogóż my tu mamy? Byłem pewny, że oddałeś ją na cele charytatywne, a tu taka
niemiła niespodzianka.- Jacob zwracał się do Charliego nie przestając lustrować
Ester – Cóż nie pozostaje nam nic innego
jak sfinalizować transakcje i rozejść
się w pokoju, nieprawdaż przyjacielu?- Charli odchrząknął i z lekkim uśmiechem
odparł – Wydaje mi się, czy powinienem pożegnać się z naszą gwiazdą na zawsze?
Pozbawiacie mnie zysków, przyjacielu – ostatnie słowo wypowiedział z
pogardą popychając Ester w ramiona
Jacoba – zabieraj się stąd i przekaż szefowi jak bardzo cieszę się z jego
wizyty.-
Ester
odrobinę skołowana przetwarzała informację, nie było sensu robić przedstawienia
więc z wysoko podniesioną głowa kroczyła przed Jacobem w stronę wyjścia.
Uśmiechnęła się do własnych myśli, witaj przeznaczenie stęskniłam się za tobą.
Wyszli
na oświetlony parking, na zewnątrz panowała ulewa, Ester zadrżała, jej skąpe
ubranie nie mogło ochronić jej przed deszczem i ujemną temperaturą. Jacob nie zwracał na nią uwagi,
pomaszerował w kierunku czarnej limuzyny nie oglądając się za siebie. Ester
w dalszym ciągu stała w bezruchu trzęsąc
się z zimna, nie mogła zmusić się aby do niego dołączyć. Widziała ulicę a na
niej liczne roześmiane twarze szukające schronienia przed deszczem, od wolności
dzieliło ją tylko kilka metrów. Rusz się, możesz to zrobić, na co czekasz,
biegnij!!! Głos w jej głowie nie ustępował. To twoja szansa, nie zmarnuj jej!!!
Nie zastanawiała się dłużej, ruszyła chwiejnym krokiem po wybrukowanym parkingu
w stronę ruchliwej ulicy. Wyjdź na ulicę! Będziesz bezpieczna, ktoś ci pomoże.
Nie odpuszczaj!!! Przyśpieszyła kroku, ulica znajdowała się na wyciągnięcie
ręki. Jeszcze tylko chwila, uda ci się!!! Wyciągnęła rękę w kierunku
przechodniów, trzej mężczyźni spojrzeli na nią z zaciekawieniem: - Szukasz
sponsora maleńka? - wokół niej rozbrzmiał gromki śmiech. Ester nie wydusiła z
siebie ani słowa, zamurowało ją. Oczekiwała pomocy ale czego mogła się
spodziewać w zaistniałej sytuacji. Wyglądała jak dziwka i tak ją potraktowano.
Chciała spróbować jeszcze raz lecz drogę zajechała jej limuzyna. Drzwi
otworzyły się i usłyszała głos Jacoba – oczekujesz specjalnego zaproszenia?
Popatrzyła jeszcze raz na mężczyzn na ulicy i z niemym błaganiem wyszeptała POMOCY.
Nie doczekała się reakcji. Upokorzona wsiadła do samochodu.
-
Zachciało ci się spaceru? – Jacob z wymuszoną wesołością zdjął marynarkę i
podał ją Ester . Nie wzięła jej, trzęsąc się z zimna próbowała zakryć rękoma
pół nagie ciało. Podniosła wzrok i spojrzała
na mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej. Lekko przechyliła głowę i uśmiechając
się wszeptała: - czym mogę ci służyć? – nie odpowiedział, widać było że zbiła go z tropu swą otwartością. Popatrzył
prosto w jej oczy. – Jacobie czy nikt nie nauczył cię jak traktuje się damy? –
miał lekko chropowaty męski głos a każde słowo wypowiadał z wyraźnym włoskim
akcentem, wstał i z gracją usiadł obok niej. Jedną rękę położył na jej udzie,
drugą delikatnie odgarnął mokre włosy okalające jej twarz. Ester poczuła ciarki na całym ciele, gdyby
stała nogi zapewne odmówiłyby jej posłuszeństwa. Mimowolnie zamknęła oczy i
czekała na rozwój sytuacji. Ustami musnął jej policzek, czuła jego oddech na
swej twarzy, pachniał alkoholem i mocnymi
korzennym perfumami. Poczuła, że nagle zrobiło jej się cieplej, a serce zabiło
mocniej w piersi. W dalszym ciągu trzymał rękę na jej udzie, lecz nie był to już delikatny
uścisk, stanowczo przesuwał dłoń w górę i w dół. Ester wyłączyła się, jeśli tak
miał wyglądać jej pierwszy raz to chciała mieć to już za sobą. Wokół panowała
cisza, słyszała tylko ciche oddechy pozostałych pasażerów. – Nie bój się, nie
zrobię ci krzywdy- zdezorientowana podskoczyła na dźwięk jego głosu, czuła że
się uśmiechnął, jego usta znajdowały się milimetr od jej ucha. Ester głośno
odetchnęła i odepchnęła go od siebie gniewnie mrużąc oczy. Rozbawiła go jej
reakcja. Roześmiał się i spojrzał na nią z litością – Aż tak zdesperowany nie
jestem- jego towarzysze wybuchli śmiechem. Ester poczuła jakby ktoś uderzył ją
w twarz, łzy cisnęły się jej do oczu lecz nie rozpłakała się. Sięgnęła po
marynarkę Jacoba, zamknęła oczy i skuliła się na siedzeniu nie zwracając już
uwagi na nic…”

Cześć wszystkim ;-) oczywiście jeśli jeszcze ktoś tu zagląda ;-)Wiem, dawno mnie nie było, ale wróciłam i mam nadzieje, że kolejna cześć się spodoba ;-) Miłej lektury ;-)
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńDziękuję ;-)
OdpowiedzUsuńPochłonęłam i proszę o jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńJutro coś wrzucę ;-) Strasznie mi miło, że tu jesteście i się Wam podoba;-) Mega motywacja do dalszego pisania ;-) Buziaki ;-)
OdpowiedzUsuń