czwartek, 14 kwietnia 2016

ODPOWIEDNIA NARZECZONA, CZ. IV



       „..Ester stała jak zahipnotyzowana, wiedziała co ma robić – zwrócić na siebie uwagę. Sądząc po reakcji licytatorów chyba jej się udało. Nie potrafiła zmusić się do uśmiechu i wiedziała że poniesie za to konsekwencje lecz nie obchodziło jej to. Miała wrażenie, że jest gdzie indziej, patrzy na siebie  z widowni i nie rozpoznaje osoby na scenie. To nie była ona. Czuła na sobie  wzrok wielu osób który ją parzył, wiedziała że to tylko urojenia ale czuła fizyczny ból. Skoncentrowała się na świetle żyrandola, oślepiało ją dzięki czemu nie była w stanie rozróżnić poszczególnych twarzy i to przynosiło jej ukojenie. Na jeden jedyny moment rozproszyła swoją uwagę i popatrzyła przed siebie. Zobaczyła GO. Przybrał nonszalancką pozę i uśmiechnął się do niej. Wzdrygnęła się. Czuła jakby wzdłuż  kręgosłupa ktoś wbijał jej lodowate igły. Nie mogła odpędzić od siebie uczucia wstręt przeplatanego ze strachem. Emanowała od niego pewność siebie, upór i zdecydowanie. Wprawdzie uśmiechał się, lecz z jego oczu wyzierało czyste zło. Nie odwzajemniła jego uśmiechu, co go wyraźnie zirytowało. Nieszczery uśmiech zamarł mu na twarzy.
Spojrzał w stronę swojego towarzysza, Ester mimowolnie zrobiła to samo i zamarła. Obok uosobienia zła siedział Jacob. Wpatrywał się w nią z niemym ostrzeżeniem. Świetnie, myślała, że gorzej już być nie może.
Licytacja mijała bardzo szybko, serce Ester łomotało w niebezpiecznym tempie. Ekstremalnie spanikowana czekała na swoją kolej. Miała złe przeczucia, jak w transie przeklinała swoje przeznaczenie, które igrało z nią niemiłosiernie. Nie zaskoczyło ją to kto ją wylicytował. Większą niewiadomą okazało się zachowanie Charliego i uczestników licytacji. Nikt nie przebił oferty owego mężczyzny, ba, nikt nawet nie odważył się spojrzeć na niego gdy wychodził. Kim ty jesteś do cholery?
Jacob wstał nieśpiesznie ze swojego miejsca i z nieodgadnionym wyrazem twarzy zmierzał w kierunku sceny – Kogóż my tu mamy? Byłem pewny,  że oddałeś ją na cele charytatywne, a tu taka niemiła niespodzianka.- Jacob zwracał się do Charliego nie przestając lustrować Ester –  Cóż nie pozostaje nam nic innego jak sfinalizować transakcje  i rozejść się w pokoju, nieprawdaż przyjacielu?- Charli odchrząknął i z lekkim uśmiechem odparł – Wydaje mi się, czy powinienem pożegnać się z naszą gwiazdą na zawsze? Pozbawiacie mnie zysków, przyjacielu – ostatnie słowo wypowiedział z pogardą  popychając Ester w ramiona Jacoba – zabieraj się stąd i przekaż szefowi jak bardzo cieszę się z jego wizyty.-
Ester odrobinę skołowana przetwarzała informację, nie było sensu robić przedstawienia więc z wysoko podniesioną głowa kroczyła przed Jacobem w stronę wyjścia. Uśmiechnęła się do własnych myśli, witaj przeznaczenie stęskniłam się za tobą.
Wyszli na oświetlony parking, na zewnątrz panowała ulewa, Ester zadrżała, jej skąpe ubranie nie mogło ochronić jej przed deszczem i ujemną  temperaturą. Jacob nie zwracał na nią uwagi, pomaszerował w kierunku czarnej limuzyny nie oglądając się za siebie. Ester w  dalszym ciągu stała w bezruchu trzęsąc się z zimna, nie mogła zmusić się aby do niego dołączyć. Widziała ulicę a na niej liczne roześmiane twarze szukające schronienia przed deszczem, od wolności dzieliło ją tylko kilka metrów. Rusz się, możesz to zrobić, na co czekasz, biegnij!!! Głos w jej głowie nie ustępował. To twoja szansa, nie zmarnuj jej!!! Nie zastanawiała się dłużej, ruszyła chwiejnym krokiem po wybrukowanym parkingu w stronę ruchliwej ulicy. Wyjdź na ulicę! Będziesz bezpieczna, ktoś ci pomoże. Nie odpuszczaj!!! Przyśpieszyła kroku, ulica znajdowała się na wyciągnięcie ręki. Jeszcze tylko chwila, uda ci się!!! Wyciągnęła rękę w kierunku przechodniów, trzej mężczyźni spojrzeli na nią z zaciekawieniem: - Szukasz sponsora maleńka? - wokół niej rozbrzmiał gromki śmiech. Ester nie wydusiła z siebie ani słowa, zamurowało ją. Oczekiwała pomocy ale czego mogła się spodziewać w zaistniałej sytuacji. Wyglądała jak dziwka i tak ją potraktowano. Chciała spróbować jeszcze raz lecz drogę zajechała jej limuzyna. Drzwi otworzyły się i usłyszała głos Jacoba – oczekujesz specjalnego zaproszenia? Popatrzyła jeszcze raz na mężczyzn na ulicy i z niemym błaganiem wyszeptała POMOCY. Nie doczekała się reakcji. Upokorzona wsiadła do samochodu. 
- Zachciało ci się spaceru? – Jacob z wymuszoną wesołością zdjął marynarkę i podał ją Ester . Nie wzięła jej, trzęsąc się z zimna próbowała zakryć rękoma pół nagie ciało. Podniosła wzrok  i spojrzała na mężczyznę siedzącego naprzeciwko niej. Lekko przechyliła głowę i uśmiechając się wszeptała: - czym mogę ci służyć? – nie odpowiedział, widać było że  zbiła go z tropu swą otwartością. Popatrzył prosto w jej oczy. – Jacobie czy nikt nie nauczył cię jak traktuje się damy? – miał lekko chropowaty męski głos a każde słowo wypowiadał z wyraźnym włoskim akcentem, wstał i z gracją usiadł obok niej. Jedną rękę położył na jej udzie, drugą delikatnie odgarnął mokre włosy okalające jej twarz.  Ester poczuła ciarki na całym ciele, gdyby stała nogi zapewne odmówiłyby jej posłuszeństwa. Mimowolnie zamknęła oczy i czekała na rozwój sytuacji. Ustami musnął jej policzek, czuła jego oddech na swej twarzy, pachniał  alkoholem i mocnymi korzennym perfumami. Poczuła, że nagle zrobiło jej się cieplej, a serce zabiło mocniej w piersi. W dalszym ciągu trzymał  rękę na  jej udzie, lecz nie był to już delikatny uścisk, stanowczo przesuwał dłoń w górę i w dół. Ester wyłączyła się, jeśli tak miał wyglądać jej pierwszy raz to chciała mieć to już za sobą. Wokół panowała cisza, słyszała tylko ciche oddechy pozostałych pasażerów. – Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy- zdezorientowana podskoczyła na dźwięk jego głosu, czuła że się uśmiechnął, jego usta znajdowały się milimetr od jej ucha. Ester głośno odetchnęła i odepchnęła go od siebie gniewnie mrużąc oczy. Rozbawiła go jej reakcja. Roześmiał się i spojrzał na nią z litością – Aż tak zdesperowany nie jestem- jego towarzysze wybuchli śmiechem. Ester poczuła jakby ktoś uderzył ją w twarz, łzy cisnęły się jej do oczu lecz nie rozpłakała się. Sięgnęła po marynarkę Jacoba, zamknęła oczy i skuliła się na siedzeniu nie zwracając już uwagi na nic…”

5 komentarzy:

  1. Cześć wszystkim ;-) oczywiście jeśli jeszcze ktoś tu zagląda ;-)Wiem, dawno mnie nie było, ale wróciłam i mam nadzieje, że kolejna cześć się spodoba ;-) Miłej lektury ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pochłonęłam i proszę o jeszcze :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro coś wrzucę ;-) Strasznie mi miło, że tu jesteście i się Wam podoba;-) Mega motywacja do dalszego pisania ;-) Buziaki ;-)

    OdpowiedzUsuń