![]() |
| http://1.static.s-trojmiasto.pl/zdj/c/9/28/800x0/289890-Prawdziwa-ceremonia-jest-sam-akt-palenia-cygara.jpg |
„…
Po tygodniu nadszedł dzień w którym Nataniel miał dokonać wyboru, spośród
zaprezentowanych mu dziewczyn. Z tej okazji, zorganizowano przyjęcie w najlepszym klubie jazowym
w mieście, którego Nataniel był właścicielem. Pojawiły się na nim
wszystkie kandydatki w towarzystwie
swoich opiekunów. Oczywiście nie miały pojęcia w jakim celu zostały zaproszone.
Gdyby któraś z nich została zaaprobowana, tego samego dnia jej rodzina
musiałaby zgłosić na policji zaginięcie swej córki, która już nigdy nie miała
szansy się odnaleźć. Nataniel brylował w
towarzystwie. Rozmawiał ze wszystkimi, żartował, obserwował i oceniał. Im
dłużej trwało przyjęcie tym widoczniejsze było jego zdenerwowanie. Nic nie
układało się po jego myśli. Fakt, dziewczyny były śliczne, lecz żadna nie
nadawała się na jego żonę. Gestem dłoni przywołał do siebie jednego ze swych
towarzyszy i rozkazał zakończyć cały ten cyrk. Sam ruszył w kierunku gabinetu
oczekując w nim na konfrontację z nieudolnymi swatami.
W
gabinecie panował mrok. Ściany wypełniała dźwiękoszczelna membrana pozwalająca
odseparować się od gwaru panującego w sąsiednim pomieszczeniu. Nataniel nie
zaświecił światła, z gracją lawirując pomiędzy meblami dotarł do dobrze
wyposażonego barku. Wyjął z niego pełną butelkę Jacka Danielsa i nalał do
szklanki. Włączył zabytkowy gramofon z którego popłynął ponadczasowy jazz.
Powoli kosztując trunku usiadł w ogromnym skórzanym fotelu i wyłożył nogi na
mahoniowe rustykalne biurko. Sącząc wyborną whiskey próbował skupić myśli.
Wybór żony miał być tylko formalnością a okazał się katastrofą. Czuł, że cały
ten casting od samego początku nie miał szansy powodzenia.
Z rozmyślań wyrwało
go stanowcze pukanie do drzwi. –Wejść-
Wiedział, że osoba znajdująca się za drzwiami nie miała szans na
usłyszenie ale nie ruszył się z miejsca. W myślach policzył do pięciu i drzwi
otworzyły się. Stanął w nich jego wierny i oddany współpracownik, któremu
zlecał najważniejsze zadania, a prywatnie przyjaciel na którym jeszcze nigdy
się nie zawiódł, Jacob. Byli nierozłączni od dzieciństwa, ojciec Nataniela
przygarnął Jacoba po śmieci jego rodziców gdy chłopak miał zaledwie dziewięć
lat. Nataniel traktował go jak brata z którym dzielił dole i niedole. Miał z
nim o wiele lepszy kontakt niż z własnym rodzeństwem. Gdy dorośli wstąpili
razem do wojska i wyjechali na misję. To co tam przeżyli zmieniło ich na
zawsze. Po powrocie Nataniel począł kontynuować wdrażanie się do przejęcia
interesu mianując Jacoba swoją prawą ręką i powiernikiem. – Chciałeś się z nami
spotkać – stwierdził rzeczowo Jacob zapalając światło. Za nim do gabinetu
weszło jeszcze pięciu „swatów”. Nataniel zamrugał chwilowo oślepiony. Gdy
odzyskał ostrość widzenia machnął na przybyłych ręka wskazując im skórzane
kanapy. Usiedli aby w napięciu oczekiwać na wybuch gniewu Nataniela. Nic
takiego jednak nie nastąpiło. Nataniel cicho wtórując melodii dobiegającej z gramofonu, w
melancholijnym nastroju wpatrywał się w złocisty trunek trzymany w dłoni. Nie
podnosząc głowy zapytał – Jakieś pomysły Panowie? No nie róbcie takich min,
przecież nie gryzę. Oczekuję wsparcia swoich przyjaciół, więc wytłumaczcie mi
co poszło nie tak. –
- Szef wybaczy, ale
każda pasowała do wytycznych. Młoda, piękna, zdrowa, sierota lub nieposiadająca
rodziny która by jej szukała, nie zamożna, nie sprawiałaby problemów i
zrobiłaby wszystko dla bogatego i wpływowego męża. Ideał naiwności. Więc jest
to świetne pytanie, które szef powinien
zadać sobie.- Nataniel uśmiechnął się pod nosem i kręcąc głową zapytał jeszcze
raz – Może ktoś ma jakieś sensowne pomysły, za które nie będę miał ochoty
strzelić mu w łeb z bazuki? –
- Może zamiast whiskey
zaparzę Ci melisy?- Jacob jako jedyny zwracał się do Nataniela po imieniu –
złość piękności szkodzi, nabawisz się zmarszczek i żadna cię nie zechce.-
Nataniel roześmiał się w głos. - Więc przyjacielu, mogę liczyć chociaż na ciebie?- z zadowolenie
na twarzy Jacob odparł - Właściwie istnieje pewna opcja. Jestem święcie
przekonany, że Ojciec będzie wściekły a my się porządnie zabawimy.
Zainteresowany?- Nataniel spojrzał na pustą już szklankę i na pozostałych mężczyzn -Panowie może na rozluźnienie
atmosfery zechcecie do mnie dołączyć? Popatrzyli po sobie niepewnie, pracowali
u Nataniela prawię od 8 lat, wprawdzie byli jego chłopcami na posyłki ale
też właścicielami dobrze prosperujących
biznesów które im zlecił. Szanował ich
jako ludzi ale gdy wpadał w furie stawał się nieobliczalny. – No nie dajcie się
prosić, chyba nie pozwolicie mi pić samemu? Barek jest do waszej dyspozycji-
mówiąc to wyjął aromatyczne kubańskie cygaro z bogato zdobionego humidoru,
przesuwając go w stronę zebranych – częstujcie się. Mężczyźni widocznie
odetchnęli i zajęli się napełnianiem szklanek. Nataniel zwrócił się do Jacoba-
A więc bracie kontynuuj, zaintrygowałeś
mnie-. Jacob pewny siebie, rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął mówić
- Zapewne wszyscy kojarzymy Czarną Dalię? Ciekawe i
eleganckie miejsce, unikalny klimat, piękne dziewczyny.- Zebrani przytaknęli mu
z aprobatą
– Chcesz mnie zeswatać
z dziwką? Gratuluję nietrafionego pomysłu-
- Czy ty zawsze musisz
negować to co mówię, daj mi skończyć potem sobie ponarzekasz. Na czym to ja
skończyłem? A tak, jak już mówiłem w owym przybytku rozkoszy trzy razy do roku
odbywa się licytacja podczas której można wynająć sobie damę na wyłączność zazwyczaj
na miesiąc. Sprowadzane są one z różnych zakątków świata specjalnie na tą
okazję, w zależności od preferencji klientów. Jeśli wygrasz możesz robić z nią
co tylko chcesz.
- Kontynuuj-
- Mamy dobrą passę. Owa
rozsławiona licytacja odbędzie się za dwa dni i z rzetelnego źródła wiem, że
znajdą się na niej same perełki. Przechodząc do sedna, jedziemy tam, kupujemy
ci odpowiednio wytresowaną narzeczoną z
którą się ożenisz. I wszyscy będą zadowoleni, no może prawie wszyscy. Pewne
obiekcje co do swojej synowej zapewne będzie miał Don Diego no i Charli któremu ubędzie towaru, ale z pewnością będzie
niezwykle uradowany gdy zaszczycisz go swoja obecnością. Chyba nie mieliście
jeszcze okazji na dłuższą konwersację?- Nataniela rozpierał dobry humor, co w
większej mierze było efektem zbyt wielu promili, uniósł rękę w której trzymał
szklankę i zawołał:
- Panowie, chyba już
wiecie jak spędzimy piątkowy wieczór. Chciałbym wznieść toast za moją przyszłą
żonę i za nieocenionego przyjaciela, ratującego mi dupę…”

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz