![]() |
"... Tydzień
spędzony w Czarnej Dalii był dla Ester koszmarem, którego nie życzyłaby
największemu wrogowi. Musiała być „czysta” dlatego też, nie dostawała już
żadnych prochów znieczulających ból. Starała się wykonywać wszystkie polecenia
swoich opiekunów, lecz nie zawsze robiła to w zadowalający ich sposób. Gdy nie
wykonała polecenia zadawano jej cierpienie, lecz nie tak jak podczas podróży kontenerem.
Szkolące ja matrony miały własne techniki nie pozostawiające widocznych śladów
na ciele a przynoszące niewyobrażalny ból. Najczęściej była bita po piętach lub
rażona prądem w zależności od wagi przewinienia. Ale ból cielesny nie był
najgorszy, najgorszą traumą było dla niej to, że złamali ją psychicznie.
Jako
niedoświadczona w kwestii sexu musiała przejść odpowiednie szkolenie, uczono ją
jak ma zachować się w danej sytuacji, co i jak robić , jak się poruszać aby
zadowolić swojego Pana, jak i kiedy udawać
podniecenie oraz jak ukryć obrzydzenie i wstręt do samej siebie.
Godzinami z bliska oglądała jak robią to pracownice Czarnej Dalii, niekiedy siedząc
tuż obok zadowolonych z takiej możliwości klientów. Bez przerwy była
obserwowana przez swe nauczycielki oceniające każdy jej gest czy grymas twarzy.
Po każdym takim seansie wymiotowała w łazience, nie mogąc patrzeć na siebie w
lustrze. Jedyne czego pragnęła to śmierć.
Nadszedł dzień licytacji. Czarna Dalia została zamknięta aż
do północy kiedy to miało nastąpić wyczekiwane wydarzenie. Charli od samego
rana chodził uradowany, pogwizdując i chwaląc swoich pracowników. Każdy miał
pełne ręce roboty. Zaproszeni „goście” zjeżdżali ze wszystkich stanów. Najwięcej
pracy wymagało przekształcenie głównego przestronnego holu, służącego za lobby,
w klimatyczną salę w której znalazła się scena
i liczne loże umożliwiające nieskrępowane oglądanie widowiska. Scena została ustawiona w centralnej części u
zbiegu misternie zdobionych schodów i udekorowana kwiatami, będącymi wizytówką
Czarnej Dalii. Wszystko idealnie współgrało z historyczną architekturą miejsca,
bogato zdobionymi ścianami i sufitami oraz ażurowymi balkonami przyozdobionymi
latarniami i lampkami tworzącymi
odpowiednią atmosferę. Również gwiazdy
wieczoru zostały odpowiednio przygotowane. Wiedziały co mają robić i jak się
zaprezentować aby przynieść zysk Charliemu. Było ich tylko siedem co
gwarantowało zaciekłą walkę i ogromny przychód.
Wybiła północ. Ester i pozostałe dziewczyny w napięciu
czekały na rozpoczęcie licytacji.
Słyszały gwar rozmów, śmiechu i jazzu, muzyki z której słynął Nowy Orlean.
Charli pełniąc rolę wodzireja czuł się w swoim żywiole. Opowiadał anegdoty i
żartował zachwalając swoje przedsięwzięcie. Zebrani widzowie bawili się wyśmienicie,
części z nich towarzyszyły ich żony lub kochanki, pozostałym wieczór uatrakcyjniały pełnoetatowe pracownice
Czarnej Dalii. Sala była prawie pełna,
jedynie loża znajdująca się centralnie naprzeciwko sceny stała pusta czekając
na osobę która ją wynajęła. Charli nie wiedział kim ona była więc odciągał jak
tylko potraf ił moment prezentacji towaru. Nie chciał swoim zachowaniem urazić,
zapewne bogatego inwestora, chociaż sądził, że jego spóźnienie rażąco narusza
zasady dobrego wychowania. Gdy Charli podjął decyzję, że nie będzie czekał już
ani chwili dłużej drzwi do sali otworzyły się na oścież i pojawił się w nich
Nataniel w gronie sześcioosobowej obstawy. Wszystkie oczy zwróciły się w ich
kierunku. Nowo przybyli pewnym krokiem z wysoko uniesionymi głowami, z
Natanielem lustrującym zebranych na czele, ruszyli w kierunku zarezerwowanej
loży. Nataniel siadając spojrzał na Charliego i przesłał mu promienny uśmiech.
W okamgnieniu przy ich stoliku znalazły się hostessy mające spełnić każdą ich
zachciankę. Charli stał na scenie blady i przerażony, pot lał mu się po plecach
strumieniami. Wyczuł kłopoty. Nikt z Rodziny Cassatello nigdy nie pojawił się w
jego przybytku osobiście.
Charli
opanował się i z miną pokerzysty rozpoczął prezentację. Dziewczyny, każda
pojedynczo, schodziły po schodach prezentując swe wdzięki przy akompaniamencie
oklasków i pochlebnych komentarzy. Charli dumny jak paw wychwalał każdą z nich
określając szacunkową cenę wywoławczą, umożliwiając zainteresowanym weryfikację
możliwych wydatków.
Z
uwagi na fakt, iż właściwa licytacja miała rozpocząć się dopiero po
przedstawieniu całego asortymentu Nataniel nie zdradzał żadnych oznak
zainteresowania którąkolwiek z propozycji. W przeciwieństwie do swoich
towarzyszy, wydawał się lekko znudzony całym przedsięwzięciem, bardziej
zainteresowali go obecni przedsiębiorcy i kontrahenci którzy mogliby przynieść
mu zysk niż wizja kupna narzeczonej. Ale czego w dzisiejszych czasach nie robi
się dla własnych korzyści. Bezinteresowność jest przereklamowana. I co masz już
swoją faworytkę? – Jacob wyrwał go z rozmyślań, wskazując na prześliczną
błękitnooką blondynkę, która bez żadnych przeszkód mogłaby znaleźć się na
najnowszej okładce vouga . – Nie wygląda na zbyt rozgarniętą, lecz będzie idealną ozdobą na przyjęciu
urodzinowym ojca. A co najważniejsze wasze dzieci będą naprawdę ładne - Jacob
kontynuował swój monolog udając że nie
zauważa obojętności Nataniela.
– Kiedy zaczyna się
licytacja?-
Jacob spojrzał na
roleksa na swoim prawym nadgarstku - Za jakieś dziesięć minut. Zdecydowany?-
- Nie do końca. Wydawał
mi się że ma ich być siedem?-
- Tak, ale według
mojego źródła ostatnia nie jest warta twojej uwagi, nie ten typ-
- Pozwól że sam o tym
zadecyduje- mówiąc to Nataniel klepnął go przyjaźnie po plecach - nie martw się
wyjdziemy stąd z tym po co przyszliśmy.
Nataniel
odwrócił się idealnie w momencie gdy Ester pojawiła się u szczytu schodów.
Jacob spojrzał na niego z niepokojem wiedząc co zobaczy, ten błysk w oczach,
identyczny jak w dzieciństwie gdy spodobała mu się jakaś zabawka. Nie było
sensu ponownie zadawać pytania. Zdecydował.
Rozsiadł się wygodnie rozkładając ramiona wzdłuż oparcia skórzanej loży, cicho wtórując
melodii dobiegającej z głośników. Jego mina mówiła sama za siebie.
Nataniel
poczuł coś dziwnego patrząc na dziewczynę. Była inna niż pozostałe. Nie
pasowała do schematu. Obserwował każdy jej ruch. Z gracją pokonywała kolejne
stopnie wpatrując się w kryształowe żyrandole zwisające z sufitu. Nawet na
chwilę nie oderwała od nich wzroku. Z jej twarzy nie można było odczytać
żadnych emocji. Jacob miał rację, nie była w jego typie. Nie miała figury
modelki lecz wyraziste kobiece krągłości które podkreślał jej strój, krwistoczerwony
koronkowy komplet od Louis Vuitton, czarne pończochy i wysokie obcasy dodające
jej centymetrów. Schodząc ze schodów
lekko sunęła ręką po balustradzie. Robiła to niezwykle kusząco, i nie
była to tylko opinia Nataniela. Rozejrzał się. Gwar ucichł, tylko gdzieniegdzie
słychać było szepty, zebrani mężczyźni kiwali głowami z aprobatą a kobiety
wyglądały na nieco zazdrosne. Spojrzała na Nataniela, uśmiechną się do niej
lecz nie odwzajemniła uśmiechu, wydawało mu się, że go nawet nie zauważyła co
odrobinę go rozdrażniło. Z każdym ruchem jej długie falowane włosy w odcieniu
czerwonego wina podnosiły się po czym miękko opadały zasłaniając ramiona i
biust. Lecz tym co tak naprawdę zahipnotyzowało Nataniela była jej twarz i
oczy. Miała słowiańskie rysy, idealnie symetryczną twarz, kuszące pełne usta w
kolorze burgunda i wielkie oczy otoczone wachlarzem rzęs. Nataniel nie mógł określić
koloru jej oczu, wydawały się jakby zamglone i intrygująco nieobecne. – Drodzy
Koledzy, z przykrością stwierdzam iż jest to już nasza ostatnia propozycja.
Charli z miną niewiniątka, chcąc zwrócić uwagę zebranych, celowo przeciągał
prezentacje. – Chciałbym zaprezentować wam prawdziwą perełkę wśród klejnotów
które posiadam, jest wyjątkowa i tak też należy ją cenić. Podejdź do mnie ma
cheri. Ester posłusznie stanęła obok Charliego- jest śliczna, to fakt – wśród
zebranych dał słyszeć się pomruk uznania- lecz nie to czyni ją wyjątkową.
Będzie gratką dla miłośników orientalnych połączeń. Ale przechodząc do sedna,
ta oto piękność, ma na imię Ester, z pochodzenia jest polką.- Roześmiał się. - Niech nie zwiedzie was wygląd
niewiniątka, potrafi sobie świetnie radzić z dużo większym i uzbrojonym
przeciwnikiem, ale spokojnie potrafi być też grzeczna. Prawda skarbie? – Ester
przytaknęła.- na czym to ja skończyłem? A tak, zapomniałbym o jej szczególnym
atucie. Nie może się już doczekać poznania swojego nowego właściciela który
pozbawi ją dziewictwa. Wśród zebranych zapanowała wrzawa, Charli osiągnął
zamierzony cel.
Licytacja okazała się wyjątkowo udana,
dziewczyny schodziły w mgnieniu oka za niebotyczne sumy. W końcu przyszła kolej
na Ester, wielu chętnych dla których cena nie grała roli, rywalizowało zaciekle
podbijając kwotę. Nataniel nigdy nie zawracał sobie głowy uprzejmościami, wstał
więc poprawiając idealnie dopasowany
garnituru od Armaniego, odchrząknął przykuwając wzrok Charligo i oznajmił: -
Jacob zajmij się formalnościami- nastała cisza, nikt nie warzył się
przelicytować przyszłego prawowitego szefa mafii. Nataniel w towarzystwie
obstawy podążył w kierunku wyjścia nie zwracając na nic uwagi i zniknął w
tłumie obserwatorów...''

Hejo!
OdpowiedzUsuńBardzo wciąga, niesamowity początek i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje, że wkrótce dodasz :)
Dziękuję ;-) Kolejne rozdziały planuję dodawać w miarę systematycznie, co dwa tygodnie ;-) Niestety obecnie cierpię na chwilowy zastój pisarski ;-( Mam nadzieję, że udało Ci się przebrnąć przez wszystkie rozdziały? Jak już ktoś zauważył jest w nich troszkę chaosu ale "walczę" z tym i obiecuję poprawę ;-)Liczę na to, że zostaniesz na dłużej ;-)
UsuńNie mogę doczekać się już następnych :).
OdpowiedzUsuńWitam :-) Obiecuję wstawić kolejną część w przyszłym tygodniu. Cieszę się że się spodobało:-)
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńCześć, mogłabyś napisać kiedy będzie następna część?
OdpowiedzUsuńCześć ;-) przepraszam, że mnie tyle nie było ale musiałam odrobinę uporządkować swoje życie ;-) Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście i zapraszam na kolejną część przygód Ester i Nataniela ;-)
OdpowiedzUsuń