„...-Odpowiadaj jak do ciebie mówię!-
Mówiąc to przyłożył jej lufę do czoła. Na pytanie odpowiedział mu facet
siedzący przy drzwiach. Matt był kopią Alexa. Jedyne co go od niego odróżniało
to bardziej rozumny wzrok. -Zdejmij jej knebel kretynie, może wtedy ci odpowie.
Boże z kim ja pracuję.- Znowu salwa śmiechu. -Towar miał być nienaruszony, więc z
łaski swojej odpieprz się w końcu od niej. Sam wytłumaczysz Charliemu dlaczego
jego nowa panienka przypomina ofiarę holokaustu.- Opryszek wstał i z satysfakcją
kopną Ester w brzuch. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Było jej już
wszystko jedno. Chciała żeby ją zabili, tak jak trzy inne dziewczyny które
stawiały opór. To na ich ciała patrzyła przez ostatnie kilka dni.
Oprócz Ester,
Alexa, Matta i trzech martwych kobiet, w pomieszczeniu znajdowało się jeszcze 6
dziewczyn i 3 mężczyzn. Mężczyźni nie wyróżniali się wyglądem, jeden kanon
urody: wysocy, napakowani, ciemnowłosi o latynoskiej bądź włoskiej karnacji z
kamiennym wyrazie twarzy z wyraźną chęcią mordu w oczach. Ubrani byli jak
pozostała dwójka. Do dziewczyn zwracali się po angielsku, między sobą natomiast
rozmawiali w różnych językach najczęściej po włosku lub portugalsku. Robili to
zapewne po to aby ich ofiary do samego końca nie zdawały sobie sprawy z tego co
je tak naprawdę czeka. Dziewczyny były przerażone, próbowały pocieszać się
nawzajem. Leżały pod ścianą prawie nagie. Tuliły się do siebie aby móc chociaż
trochę się ogrzać. Widać było że zrobią wszystko aby tylko nie zrobiono im
krzywdy. W odczuciu Ester były po prostu głupie. Przecież musiały wiedzieć
dokąd trafią i śmierć była o wiele lepszym wyjściem. Jedno trzeba było im
niestety przyznać, wszystkie były olśniewająco piękne.
A Ester? Ester była po prostu
brzydka. Metr sześćdziesiąt osiem wzrostu, duża nadwaga, chorobliwa bladość.
Nie mogła pojąć jakim cudem znalazła się między nimi. W kółko zadawała sobie
jedno pytanie: co ja tutaj robię?...”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz